wtorek, 3 lutego 2015

Kocyk dla noworodka:)

Eh, miał być wyjątkowy, ale jak zawsze wyszło coś nie tak.

Totalnie nie radzę sobie z zachowaniem linii prostych przy szyciu większych rzeczy.

Powiedzcie mi kochane, jak wy to robicie, że wszystko wychodzi wam takie równiutkie? :)







Efekt końcowy jest taki. :)










poniedziałek, 26 stycznia 2015

Dzień Babci po naszemu:)

Czyli poducha dla babci z filcowymi "łapkami" mojego synka Fabiana.

Czasu nie było dużo, 2-3 godziny i dwie poduszki do uszycia, ale jakoś się udało. :) W każdym razie babcie były zachwycone.:)


Patchwork dla amatorów, czyli moje pierwsze starcie z tym magicznym sposobem na tkaniny.

Kiedy jeszcze na studiach byłam u mojej zaprzyjaźnionej rodziny w Niemczech, zakochałam się w patchworkowych rzeczach. Starsze małżeństwo, które mnie gościło mieszkało w cudownym starym domu w stylu muru pruskiego. Wnętrze domu było jeszcze cudowniejsze. Wśród miliona pamiątek z całego świata, ozdób, poduszek i innych z pozoru niepotrzebnych rzeczy znalazłam przepiękne podkładki pod talerze. Uszyte przez jedną z córek moich przyjaciół zachwycały patchworkowym wzorem i precyzyjnym wykonaniem. Zakochałam się w nich. Zakochałam i... szybko zapomniałam.
Aż do zeszłego miesiąca, kiedy pomyślałam, że przyszedł czas na zmierzenie się z patchworkiem.

Najpierw postanowiłam zszyć kilka kwadratów i sprawdzić czy w ogóle coś z tego wychodzi. W ten sposób powstałą mała podkładka pod garnki.


Mimo paru niedociągnięć spodobał mi się efekt końcowy, więc postanowiłam spróbować swoich sił w odrobinie większym projekcie i uszyć podkładkę pod talerz.

Nie miałam jeszcze w głowie pomysłu, więc improwizowałam na bieżąco. Ostatecznie decydujący wpływ na projekt miały resztki "ikeowych" materiałów.
W trakcie szycia zdecydowałam, że na środku dodam jakąś aplikację, jeśli tylko uda mi się ją przyszyć, bo nigdy wcześniej tego nie robiłam. Było więc przede mną sporo wyzwań. 
Efekt końcowy wygląda tak:






Już wiem nad czym muszę popracować. Przede wszystkim nad zachowaniem linii prostych, głównie w lamówce. Haft też mógłby być ładniejszy, ale akurat w tej kwestii jestem z siebie nawet dumna;) Jak na pierwszy raz, to tragedii nie ma. Tak myślę.:)

Przy okazji polecam specjalne wydanie magazynu "Molly potrafi":


Trzymajcie się cieplutko i proszę powiedzcie jaki macie patent na równe szycie po łuku? Np. przy aplikacjach, wykańczaniu dekoltu itp. 


niedziela, 28 grudnia 2014

Test nowej maszyny lidlowej, czyli sobotnia wena.

Na urodziny dostałam od lubego lidlową maszynę Singer Brilliance,  ale dopiero wczoraj znalazłam chwilę, żeby ją uruchomić. To moja pierwsza własną maszyna w życiu, wiec trudno mi porównać ją z innymi, ale pierwsze wrażenie zrobiła na mnie świetne! Najbardziej
 cieszą mnie ścieki ozdobne, których w maminej Arce nie było praktycznie wcale. Zaczęłam od wypróbowania wszystkich ściegów.  Z natury robie wszystko w biegu,  przez co wiele rzeczy traci na jakości,  tak więc i tutaj ściegi nie są wykonane starannie,  ale ciekawość aż mnie zżerała,  żeby zobaczyć jak wyglądają te wszystkie kwiatki i kokardki. :-)



Zachwycona wzorami postanowiłam wykorzystać czekające na swoją kolej tkaniny z Ikei i spróbować uszyć to, co od dawna chodzi mi po głowie,  czyli,  banalnie, koszyk na pieczywo. Pomysł na wykonanie i technika wykonania, to moja inwencja twórcza. :-) Zewnętrzna
 tkanina
 to ciemny róż, taka fuksja trochę,  a wewnętrzna,  to granatowe wzoru kwiatowe na białym tle. W środku podwójna warstwa owaty. Zaczęłam, rzecz jasna ;-), od ściegów ozdobnych na różowej stronie,  potem zszyłam dwie warstwy materiału. Łącznikiem miała być wypustka,  ale do tej pory zawsze szylam u rodziców i nie miałam u siebie żadnych materiałów,  sznureczków i innych akcesoriów,  z których mogłabym wyczarować wypustkę,  więc postanowiłam,  że obędzie się bez niej. Usztywniłam,  a raczej "umiękczyłam" ;-)  wszystko owatą i zszyłam pozostawiony otwór. następnie przeszyłam całość na liniach zgięcia, ponieważ spód wyszedł trochę taki puchaty i za gruby,  postanowiłam trochę go przepikować. Słabo idą mi linie proste,  wiec zdecydowałam się na esy-floresy,  które w założeniu miały być ozdobne. :-) Wyszło nie najgorzej. Juz chcę składać mój koszyczek, dumna,  że jakoś to wygląda, a tu nagle olśnienie! Nie wszyłam tasiemek,  ale po chwili pomyślałam,  że i tak nie bardzo mi się podobają te koszyczkowe kokardki,  wiec postanowiłam zszyć go na stałe. Efekt finalny zadawala mnie, jak na pierwszy koszyk,  pierwszy raz z owatą i pierwsze pikowanie w życiu. :-)
 P. S. Wam też łamały się igły na pikowaniu grubych tkanin? Może warto zamówić specjalną igłę do pikowania?
P. S. 2 Uważajcie na raczkujące szkraby.  Mój cichaczem nacisnął mi wczoraj na pedał maszyny. Na szczęście palce miałam daleko od igły i skończyło się na pruciu gratisowego szwu. :-)









Jak widać życie zweryfikowało zastosowanie koszyka. :-)




















piątek, 12 grudnia 2014

Filcowe cudaki świąteczne :)

Trochę mnie nie było.
W międzyczasie udało mi się stworzyć kilka świątecznych ozdób z filcu.
Seria "Magia fuksji":









I moja ulubiona: "Kawa przy marcepanie":








Mam nadzieję, że Wam się podobają. :)

A oprócz tego udało mi się wyczarować jeszcze jedno etui na telefon:


Mam nadzieję, że niedługo znajdę wreszcie trochę więcej czasu na maszynę... :) Może jak kupię nową Lidlową, bo tak się na nią czaję. ;)


piątek, 21 listopada 2014

Renifer Karol

Przedstawiam Wam mojego nowego przyjaciela Karola. Uznałam, że to imię tak bardzo nie pasuje do renifera, że właśnie dlatego będzie idealne.

Panie, Panowie

oto Karolek. ;) Jak widać po różowym serduchu, jest trochę metro, ale jesteśmy tolerancyjni i spędzi z nami Święta. :)


czwartek, 20 listopada 2014

filcowo


Synalek zrobił mi się trochę bardziej mobilny = raczkuje i wstaje przy wszystkim, przy czym się da, a także przy tym, przy czym się nie da, a co za tym idzie nie bardzo mam czas na szycie czegokolwiek...:( Dlatego dzisiaj wzięłam się za coś szybszego do zrobienia. :)

Oto moje filcowe dzieło - etui na telefon.

Przyznaję, że trochę przeliczyłam się w kwestii czasu, jaki będę musiała poświęcić na zrobienie tego maleństwa. Najwięcej czasu zajęło mi wycinanie wzorku... Oj, mozolna praca, muszę popracować nad cierpliwością. ;)