
Nadeszła niedziela. Ostatnio ten dzień tygodnia stanowczo kojarzy mi się z maszyną do szycia mojej mamy, burzą mózgu i stosem tkanin. I z pruciem. Oczywiście. :-)
Pomyślałam sobie, że tym razem uszyję Fabianowi (chyba jeszcze nie wspominałam, że właśnie tak nazwaliśmy synka) zwykły t-shirt, bo ze wszystkich wyrósł. Myślałam, że po bluzach, lepiej czy gorzej uszytych, ale jednak bluzach, nie będę miała z tym żadnego problemu. Jakże się myliłam...!
Wykrój, jak zwykle do tej pory, robię sama. Odrysowałam starą bluzkę, dodaję parę centymetrówt tam, gdzie była za mała i jeszcze trochę na szwy. W tym momencie wszystko wydaje się jeszcze być proste.


Do tej pory wszystkie moje bluzy miały reglowane rękawy. (Dopiero teraz przeczytałam, że tak się nazywają). Myślę więc sobie, że tym razem spróbuję zrobić tradycyjne. Zszywam przód z tyłem w ramionach, zszywam boki, wszywam rękawki. Podwijam dół bluzki i brzegi rękawów. Kontrolny rzut okiem-nawet nieźle to wygląda. Teraz czas na wykończenie dekoltu. Decyduję się na zwykłe podwinięcie, żeby pasowało do wykończenia całej bluzki. Szycie idzie mi całkiem sprawnie. Przewlekam na prawą stronę. Tutaj niestety nie jest już tak kolorowo. Materiał rozciągnął się przy szyciu i nieładnie odstaje. Nie może tak zostać. Zmieniam więc plan i decyduje się na wszycie bawełnianego wykańczającego paska. Wygląda całkiem nieźle. Dumna oglądam z każdej strony i nagle olśnienie! Przez to wykończenie dekolt jest za wąski i nie przejdzie przez niego główka... Obrażam się na moje "dzieło". Pakuję maszynę i idę z młodym na spacer.
Nadchodzi wieczór.

Moja złość słabnie, a wena wraca. Bluzki nadal nie lubię. Uszyję spodnie dresowe - pumpy! Wykrój, jak zwykle, robię na bazie innych spodni. Gdzieś kiedyś przeczytałam, że tył spodni jest dłuższy niż przód, a nogawki tylne szersze niż przednie. Tak też robię. Obniżam krok, żeby powstały typowe pumpy. Zszywam spodnie w kroku, na bokach, podwijam nogawki, robię rulon i wciągam gumkę w pasie.
Tadam!
Moje pierwsze spodnie gotowe!
Lubię szyć spodnie!

Naszyję jeszcze aplikacje! Moja radość nie zna granic. :-) Drukarka nie działa! Skąd wziąć ładną gwiazdkę na wzór? Przypiąć sobie o projektorze mojego synka.:-) Wyłączam światło i odrysowuję wyświetloną na papierze gwiazdę. Podklejam ją flizeliną, fastryguję i przyszywam z tyłu spodni. Dość asymetrycznie. Niestety moja maszyna nadal buntuje się w kwestii ściegu zygzakowego, więc przyszywam ściegiem prostym. Jestem tak dumna, że nawet mija mi złość na bluzkę.
Nie mam jednak ochoty wszywać zamka ani innego zapięcia. Decyduję się na radykalne cięcia i modny ostatnio dekolt bez wykończenia. Wygląda zaskakująco dobrze. Jak na tyle zmian. :-) Tutaj też się nazywam gwiazdkę, żeby pasowało do spodni.
Gotowe.
Jestem z siebie dumna.
Moja miłość do szycia uratowana. :-)
Jutro ubiorę w to Fabiana. :-D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz