niedziela, 28 grudnia 2014

Test nowej maszyny lidlowej, czyli sobotnia wena.

Na urodziny dostałam od lubego lidlową maszynę Singer Brilliance,  ale dopiero wczoraj znalazłam chwilę, żeby ją uruchomić. To moja pierwsza własną maszyna w życiu, wiec trudno mi porównać ją z innymi, ale pierwsze wrażenie zrobiła na mnie świetne! Najbardziej
 cieszą mnie ścieki ozdobne, których w maminej Arce nie było praktycznie wcale. Zaczęłam od wypróbowania wszystkich ściegów.  Z natury robie wszystko w biegu,  przez co wiele rzeczy traci na jakości,  tak więc i tutaj ściegi nie są wykonane starannie,  ale ciekawość aż mnie zżerała,  żeby zobaczyć jak wyglądają te wszystkie kwiatki i kokardki. :-)



Zachwycona wzorami postanowiłam wykorzystać czekające na swoją kolej tkaniny z Ikei i spróbować uszyć to, co od dawna chodzi mi po głowie,  czyli,  banalnie, koszyk na pieczywo. Pomysł na wykonanie i technika wykonania, to moja inwencja twórcza. :-) Zewnętrzna
 tkanina
 to ciemny róż, taka fuksja trochę,  a wewnętrzna,  to granatowe wzoru kwiatowe na białym tle. W środku podwójna warstwa owaty. Zaczęłam, rzecz jasna ;-), od ściegów ozdobnych na różowej stronie,  potem zszyłam dwie warstwy materiału. Łącznikiem miała być wypustka,  ale do tej pory zawsze szylam u rodziców i nie miałam u siebie żadnych materiałów,  sznureczków i innych akcesoriów,  z których mogłabym wyczarować wypustkę,  więc postanowiłam,  że obędzie się bez niej. Usztywniłam,  a raczej "umiękczyłam" ;-)  wszystko owatą i zszyłam pozostawiony otwór. następnie przeszyłam całość na liniach zgięcia, ponieważ spód wyszedł trochę taki puchaty i za gruby,  postanowiłam trochę go przepikować. Słabo idą mi linie proste,  wiec zdecydowałam się na esy-floresy,  które w założeniu miały być ozdobne. :-) Wyszło nie najgorzej. Juz chcę składać mój koszyczek, dumna,  że jakoś to wygląda, a tu nagle olśnienie! Nie wszyłam tasiemek,  ale po chwili pomyślałam,  że i tak nie bardzo mi się podobają te koszyczkowe kokardki,  wiec postanowiłam zszyć go na stałe. Efekt finalny zadawala mnie, jak na pierwszy koszyk,  pierwszy raz z owatą i pierwsze pikowanie w życiu. :-)
 P. S. Wam też łamały się igły na pikowaniu grubych tkanin? Może warto zamówić specjalną igłę do pikowania?
P. S. 2 Uważajcie na raczkujące szkraby.  Mój cichaczem nacisnął mi wczoraj na pedał maszyny. Na szczęście palce miałam daleko od igły i skończyło się na pruciu gratisowego szwu. :-)









Jak widać życie zweryfikowało zastosowanie koszyka. :-)




















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz